niedziela, 11 listopada 2012

Pilsko! 11.11.2012

W poprzednim poście pisałam, że przywykłam do wczesnego wstawania? Nie przywykłam. Z Krzyśkiem umówiłam się na godzinę 6:00 - to aż o godzinę później niż tydzień temu. Myślałam, że będę wyspana, że obudzę się, wstanę z uśmiechem na twarzy - rzeczywistość sprowadza na ziemię. Ledwo zwlokłam się z łóżka, wykąpałam, zjadłam śniadanie i wypiłam kawę i o 6:15 Krzysiek już przyjechał. Do końca nie było wiadomo czy zdecydujemy się na Wielką Raczę czy na Pilsko. Padło na Pilsko.
Tradycyjnie już w Katowicach pod tunelem byłam w krainie snów, a obudziłam się... w Korbielowie :)
Ruszyliśmy około 8:00. Wiało niemiłosiernie! Ciepły wiatr, ale wiał nieustannie i mocno. Przy sprawdzaniu warunków pogodowych pominęłam właśnie ten drobny szczegół :) Ale to nic. Bardzo szybko doszliśmy do Hali Miziowej, do schroniska, o którym nie słyszałam dobrego słowa - mnie również jego "klimat" kompletnie nie odpowiada. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy żółtym szlakiem na Pilsko - szlak lekko ośnieżony, aczkolwiek utrudniało to swobodny spacer. I znów po niedługim czasie doszliśmy do celu - szczyt Pilska. Tatry było widać cudownie, aż nie mogę się doczekać, kiedy znów je odwiedzę. Długo na szczycie nie byliśmy ze względu na dokuczliwy wiatr  - szybko zaczęliśmy schodzić.
Ludzi jak na lekarstwo, jedynie na Pilsku na moment pojawiła się większa grupka ludzi. To był dobry dzień! :)












Ostatnie jesienne kolory.



Zdjęć mam znów bardzo mało. Nie wiem co się dzieje, ale czy to są akumulatorki, czy baterie, bardzo szybko się wyładowują i tylko cudem czasami uda się zrobić zdjęcie, zanim pojawi się napis "wymień baterie". Jakieś pomysły ma ktoś, co z tym zrobić?

1 komentarz: