poniedziałek, 13 lutego 2012

Tatry październik - Surdel

Relacja jeszcze z październikowego wyjazdu w Tatry. W pamięci coraz mniej szczegółów, ale przy odrobinie skupienia postaram się raz jeszcze odtworzyć przejście Surdela na Kościelcu. Aczkolwiek, nie wiem, czy w moim przypadku „przejście” jest adekwatnym określeniem. Ale o tym za chwilę.
Nie pamiętam całej otoczki dookoła wyjścia na drogę na Zadnim Kościelcu, nie pamiętam pobudki (aczkolwiek pewne jest to, że przedłużałam wyjście J), nie pamiętam momentu szpejenia się, nie mogę sobie przypomnieć, jaka była pogoda gdy wychodziliśmy. To wszystko za sprawą emocji, które towarzyszyły samej wspinaczce. Pamiętam, jakby to było wczoraj – każdy swój ruch, siła, jaką przykładałam do przejścia poszczególnych „trudności” i „nietrudności”. Pamiętam też doskonale uczucie zgrabiałych palców, uczucie strachu, zmęczenia psychicznego. Podsumowując – drogę „Surdel” mogłabym równie dobrze nazwać „Małe studium psychiki Marty Widery”. Wachlarz emocji, mnogości i skrajności  moich zachowań podczas przejścia tej drogi jest olbrzymi. Pamiętam wszystko, co miało miejsce w ścianie, poza tym – amnezja. Ale od początku. Podeszliśmy pod ścianę. Nie będę opisywać podejścia szczegółowo i kwieciście bo:
- Z chęcią rozwinęłabym wątek geologiczny, ale niestety moja wiedza geologiczna w tym temacie nie jest wystarczająca, żeby się rozpisywać. Mogę powiedzieć tylko jedno – granitoidy.
- Topograficznie też nie będę opisywać co widziałam, bo i tak nic nowego do tematu nie wniosę. Nowych szczytów nie odkryłam, a jeszcze przypadkiem coś pomieszam, szczyty miejscami pozamieniam i będzie WTOPA. Okolica Hali Gąsienicowej jaka jest – każdy widzi.
- Emocji żadnych chyba podczas podejścia też nie było. Bo jakie tu emocje odczuwać idąc trasą, którą się szło już kilkukrotnie. Może nuda?
Także ten, podeszliśmy po granitoidach, dookoła szczyty, dokładnie te, które znajdują się w pobliżu Kościelca, wiało nudą i monotonią. Taa.
Surdel:
„Surdel jest krótką drogą z kilkoma efektownymi pasażami. Na samym dole mamy okazję spróbować sił w prawdziwym dűlfer athlétique w stylu sabaudzkim. Instruktor powinien być przygotowany na łapanie kursanta w stylu skałkowym. Zaraz powyżej przydaje się bardzo duży hex, albo duży friend. Droga Surdela komponuje się najlepiej jako rozgrzewkowe podejście pod Sprężynę. Może być także przechodzona w kombinacji z kominem Stanisławskiego lub (co może jest jeszcze bardziej pouczające), z górnymi wyciągami sto czternastki.
Droga nadaje się do przećwiczenia rozdzielania żył. Instruktor powinien zainscenizować poprawne (w tym przypadku piętrowe) rozmieszczenie całego zespołu na niewygodnym stanowisku w zacięciu (można np. pokazać stanie w pętli).

" Topografia i terenoznawstwo " - zeszyt szkoleniowy KSz. PZA”
Pierwszy wyciąg Adamowy. Dulfer Athletique. Założył jednego frienda z ziemi, po czym ruszył krótką rysą bezproblemowo. Za rysą półeczka i dalej droga aż do przewieszenia dobrze asekurowana z mechaników. Adam założył tyle friendów, ile ja w całym życiu nie założyłam, nawet na kursie.  Zbliżając się do przewieszenia coś napominał o zgrabiałych dłoniach, że zimno, że nie czuć nic. A okap coraz bliżej. Nie było zbytnio okazji na ogrzanie dłoni przed okapem, więc Adam zaczął napierać na niego na wprost. Po chwili słyszę „blok”. Wolne żarty – myślę patrząc na frienda pod samym przewieszeniem. Daję blok, ale nadal nie wierzę, że Adam  z niego nie skorzysta. A jednak – skorzystał, a friend podołał zadaniu.  Po emocjach związanych z nieudaną próbą wymieniliśmy kilka zdań… Takich soczystych zdań. Na dole, stojąc i asekurując byłam w roli cwaniaka pyskującego – mnie emocje się nie udzielały aż tak, to Adam się wspinał nie ja, on wisiał na friendzie nie ja. Ze stoickim spokojem cedziłam słowa przez zęby widząc pieklącego się Adama J Zjechał. Kontynuacja naszej „awantury” i kolejna próba. Tym razem owocna. Adam pokonuje przewieszenie, forsuje je z jego lewej strony, a nie jak poprzednio na wprost. Udaje się.
Jeszcze chwilę Adamowi zajmuje dojście do stanu, w międzyczasie mówi, żebym do kogoś zadzwoniła i zapytała jak droga idzie :D Zadzwoniłam, ale nikt na Surdelu nie był. Adam w końcu zauważył co miał zauważyć do zrobienia stanowiska i ściągał mnie do góry.
Mysia:  Idę!
No to ruszyłam. Ryska. Piękna. Idę, śmiało się zapieram i nagle… „aaaa!”. Wyleciałam, niespodziewanie. Byłam pewna, że dobrze trzymam, że idę stabilnie. Nie wiem co się stało, czy to wina rąk czy nóg. Od początku. Przez myśl przeszło mi,  że w sumie rozumiem, jak Adam musiał się czuć po tym Dulferku, plus jeszcze ten okap, zimno w dłonie, a ja z dołu prowokowałam do awantury. Ups. Idę, zmęczona nie powiem. Doszłam do stanu w katuszach. Ewidentnie to nie będzie mój dzień. Przeszpejamy się. Teraz moja kolej na prowadzenie. Od początku droga była dla mnie problematyczna. Idę. Brak fajnych miejsc na przeloty. Idę jakby balkonikiem, wąską krawędzią, opierając się rekami o połogą ścianę. Połóg nagle zaczyna przechodzić w pion, po czym w przewieszenie i czuję, że jeszcze parę kroków i mnie skała od siebie odepchnie całkowicie. O nie, wracam. Adam jeszcze próbuje mnie mobilizować, ja udaję, że mu wychodzi i że jeszcze wszystko przemyślę, ale w głowie już dawno zadecydowałam, że to on poprowadzi ten wyciąg. Skruszona wracam. Oddaję Adamowi manatki. Po kilku zaledwie metrach Adam dostrzega starego haka po lewej stronie. Przegapiłam skręt i pakowałam się w nie te miejsce, w które miałam iść. Adam prowadzi, sprawnie dochodzi do stanu pomijając jeden moment w którym chwyt zaczął mu wyjeżdżać z dłoni. Idę ja. Faktycznie, droga była oczywista. Dochodzę do stanu, na końcu połóg, płytka taka i stan. Ufff.







4 komentarze:

  1. Amazing! Its genuinely awesome post, I have got much clear idea on the topic of from this piece of
    writing.

    my web-site: costofrootcanal1.com

    OdpowiedzUsuń
  2. I love what you guys are usually up too. This kind of clever
    work and exposure! Keep up the very good works guys I've added you guys to my own blogroll.

    Also visit my web blog ... dental plans california

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli dużo emocji podczas wspinania było! :)
    Tak to jest. Gdy zmarzną dłonie, to ma się wrażenie, że w ogóle nie trzymają się skały....
    Ale droga chyba ciekawa i asekuracja dobra?
    Czy Surdel to jest może V?

    OdpowiedzUsuń
  4. Surdel to IV \ V

    OdpowiedzUsuń