poniedziałek, 23 lipca 2012

Podzamcze, 22 lipca, policyjnie

Sobota, powrót z ćwiczeń terenowych z hydrologii ze Szczyrku, a niedziela... Pogoda ma być ładna - skały. Jedziemy malutką ekipą. Ja prowadzę,  przerażony wzrok pasażera siedzącego na tylnym siedzeniu widzę w lusterku, Artur jest zdenerwowany. No cóż, każdy ma swoje początki, lepsze lub gorsze :) Ale dojechaliśmy. Podzamcze. Średnio przepadam ostatnimi czasy za tym rejonem, za ogromną ilością "turystów pieszych" oraz "turystów zamkowych", ale Podzamcze oferuje wiele dróg w skali, która mnie interesuje. Podchodzimy pod skałę "Ratusz". Rozgrzewam się na VI+, o wdzięcznej nazwie "Solidarność jajników". Nie miałam z kim się solidaryzować, bo byłam jedną kobietą w tym składzie, ale zaraz za mną "Solidarność" puszcza pod szponami Artura, w całkiem dobrym stylu FL. To jego pierwsza VI+ FL. Zacnie, Ja rok temu robiłam tę drogę, więc niestety dziś nie mogę wpisać jej do swojego kajeciku jako nowo zrobioną.

Druga droga to "Policjanci to palanci" za VI.1+. Czuję sentyment do tej drogi, ponieważ no... troszkę na niej powisiałam swego czasu, a i pod nią niegdyś z Madzią spałam, także... łączą nas chwile. Kolejna moja próba, brakuje jednego przechwytu, zjeżdżam, następnie wstawia się Artur, przehacza drogę. Ja restuję, kontepluję przyrodę. Kolejna moja wstawka, bez wiary jak zwykle i... porażka. Artur znów się wstawia i w jego przypadku ta próba również jest gorsza niż poprzednia. Odpoczywam chwilę ja i... idę. W głowie mam przechwyty: z dwójki wpinka, odciąg na lewo, podchyt na prawą rękę, lewa do kolejnego odciągu, prawa noga na półę... STOP! Chłopcy krzyczą, że wcześniej robiłam dając najpierw lewą nogę. Okej, z powrotem, lewa noga, prawa, do oblaka, wpina z podchwytu i... wybrało mnie. Mówię "lecę, daj blok". Podejrzewam, że gdyby nie doping, to bym drogi nie dokończyła, ale udało się i wymęczyłam! "Policjanci to palanci" są moi. Ściągam wszystko i idziemy na Niedźwiedzia. Dołączam kilka zdjęć z tej drogi, z tym, że zdjęcia są stare, z maja bodajże.











Na Niedźwiedziu spodziewamy się tłumów, ale okazuje się, że wspina się oprócz nas tylko jedna para. Lęki z Oszołoma Arturowi pozostały do dziś, co w sumie nie dziwi po takim locie, jaki w marcu zaliczył, więc zostawiamy go do zrobienia na kiedy indziej. Siedząc pod Niedźwiedziem oglądamy tańce i walki rycerskie rodem ze średniowiecza, które odbywają się na terenie zamku. Z Niedźwiedzia jest genialny widok na zamek i jego teren, gdzie często odbywają się ciekawe wydarzenia, inscenizacje, koncerty (reggae również :)). Po chwili kontemplacji stwierdzamy, że tu się wspinać dziś nie będziemy, bo wieje, bo nie i tyle. Zbieramy manatki i idziemy na Dziurawą. Próbuję przehaczyć "Drobne cwaniaczki" za VI.2. Próby z dołem idą opornie, więc idę na wędkę. Ruszki mam już chyba w miarę jako tako porobione, jeszcze może jedna, dwie próby i mam nadzieję, że droga puści :) I tyle wspinania na dziś, myślę, że każdy wraca zadowolony.

Mysia:
"Policjanci to palanci" - VI.1+ RP

Artur:
"Solidarność jajników" - VI+ FL